Srebrzenie przez pocieranie

Na tarczach wielu zegarów są elementy, które były srebrzone. Bywały też całe tarcze srebrzone. Bardzo często srebrzenia te ulegały uszkodzeniom lub wręcz całkowitemu usunięciu. Powodem, a przynajmniej przyczynieniem się do to takiego obrotu spraw, była nadgorliwość w utrzymaniu wyglądu tarczy zegarowej. Nie bez znaczenia była jednak zastosowana technika srebrzenia przez wcieranie: warstwa srebra była cienka i mało odporna na uszkodzenia mechaniczne, a przy braku odpowiedniego zabezpieczenia, także łatwo ulegająca degradacji wskutek procesów chemicznych. Stąd też co i raz zajmuję się srebrzeniem. Oczywiście tą samą techniką.

Element, który ma być srebrzony musi być oczyszczony i odtłuszczony. Celem oczyszczenia jest odsłonięcie powierzchni metalu podkładu tarczy (mosiądzu, rzadziej miedzi). Zwykle wystarcza przetarcie drobnym proszkiem pumeksowym na filcu (ręcznie!).  Po oczyszczeniu może się okazać, że są ubytki w oznaczeniach godzin, czy też innych elementach graficznych. W klasycznych rozwiązaniach angielskich oznaczenia były wykonywane jako wypełnione specjalnym woskiem do tarcz zegarowych. Jeśli są jakieś ubytki (zwykle są) uzupełniam je czarnym woskiem szewskim, który świetnie sprawdza się w tej roli. 

Wszystkie dalsze prace wykonuję w rękawiczkach, niekoniecznie po to by chronić ręce, ale by chronić srebrzony element przed zabrudzeniem. 

Do odtłuszczenia nie używam żadnych rozpuszczalników ponieważ rozpuszczą woskowe wypełnienia. Detergent albo zwyczajne mydło w połączeniu ze szczoteczką i gorącą wodą daje dobry efekt. Odtłuszczenie kończę spłukaniem, nadal gorąca woda i szczoteczka, i bezpośrednio przystępuję do srebrzenia. 

Do srebrzenia używam wcześniej przygotowanej mieszaniny składającej się z azotanu srebra, chlorku sodu i wodorowinianu sodu w proporcji wagowej 1:1:7. Składniki te, utarte w moździerzu, przechowuję w formie suchej. Bezpośrednio przed srebrzeniem mieszam je z wodą zdemineralizowaną i dodaję trypli (może być też inny łagodny proszek ścierny). Środek ścierny zapobiega pasywacji metalu podczas srebrzenia i jest to rzeczywiście bardzo zauważalne. Mieszanina z wodą ma postać papki, którą za pomocą kawałka filcu lub szmatki nanoszę kolistymi ruchami na srebrzoną powierzchnię. Już po paru ruchach widać efekt. Grubej warstwy nie da się uzyskać, więc jak tylko powierzchnia nabierze jednorodnego srebrzystego koloru, przechodzę dalej.

Gdy całość posrebrzona, płuczę element pod bieżącą wodą (zimną).

Kolejny etap to odkwaszenie za pomocą kuchennej sody oczyszczonej. Robię papkę z sody i wody, i za pomocą szmatki przecieram powierzchnię. Daje to także nieznaczny efekt polerujący. 

Kolejne spłukanie pod kranem zimną wodą i osuszenie papierowym ręcznikiem lub sprężonym powietrzem.

Srebrzony element wymaga zabezpieczenia przed korozją, więc pokrywam go roztworem szelaku lub woskiem mikrokrystalicznym.

2005               2023

©Copyright Zbigniew Roman, kontakt