Fornirowanie

Mówiąc o fornirowaniu mam na myśli przyklejanie na ciepło fornirów za pomocą kleju glutynowego. Jest to, współcześnie, jedna z możliwych technologii. Niektóre z nich są dosyć obskurne. Już wiele lat temu, gdy byłem w składzie z fornirami, który mieścił się w piwnicach jednego z budynków przy ulicy Kopernika w Warszawie, czekając w kolejce, wdałem się w rozmowę z innymi klientami. Rozmowa zeszła na kwestie technologii klejenia fornirów. Moi rozmówcy dzielili się doświadczeniami z klejeniem fornirów klejem Butapren i ja zostałem zapytany o moją technologię. Gdy powiedziałem, że używam perełki to wywołałem zdumienie i, mimo to, że najmłodszy w tym towarzystwie, zostałem uznany za właściwie zabytkowy obiekt. Moja technologia w tamtym czasie była bardzo niedoskonała. Myślę, że dzisiaj radzę sobie z tym klejeniem o wiele lepiej. Fornirowanie, podobnie jak i politurowanie, są owiane mgłą tajemniczości i nie udało mi się spotkać źródła, pisanego czy też żywego, które byłoby w stanie przedstawić ten proces w zwartej postaci. Wszędzie jedynie szczątkowe informacje, pojedyncze tropy i znaki. To, co przedstawiam poniżej, jest efektem składania tych strzępów informacyjnych i własnych doświadczeń. Dziś także wiele osób dziwi się, gdy mówię, że używam klasycznej metody fornirowania. Ja ją sobie niezwykle cenię, bowiem, nie dość, że jest spójna z technologią obiektów, które konserwuję to uważam ją za niezwykle efektywną, jeśli chodzi o wygodę wykonawczą.

Sporadycznie zdarza mi się fornirowanie dużych powierzchni. Zwykle jest to przyklejanie uzupełnień. Zdarza się też inny przypadek: częściowe odspojenie forniru. We wszystkich tych sytuacjach postępuję podobnie, oczywiście pomijając kroki nie mające zastosowania.

Przygotowanie powierzchni

Fornirowanie rozpoczyna się od przygotowania powierzchni tak forniru jak i podkładu, do którego będzie przyklejany. Przygotowanie obu tych powierzchni zależy przede wszystkim od rodzaju forniru. Ale fornir to nie tylko pojedynczy płat, to także układanka z kawałków forniru (szczególnym przypadkiem jest intarsja), tutaj także są pewne różnice.

Podkładem jest zazwyczaj drewno konstrukcyjne mebla. Zwykle jest to sosna, rzadziej dębina, brzoza czy też inne mało dekoracyjne gatunki drewna. Wstępne przygotowanie powierzchni polega przede wszystkim na jej wyrównaniu, uzyskaniu jednorodnej płaszczyzny. Zależnie od rodzaju forniru, jaki będzie kładziony, powierzchnia podkładu może wymagać dodatkowych zabiegów. Podstawowa różnica wynika z rodzaju forniru, który będzie przyklejany.

Jeśli będę przyklejał gruby fornir (1,5-2 mm), to nie przejmuję się sękami (pod warunkiem, że nie są obluzowane) czy też niewielkimi zadarciami powierzchni powstałymi w trakcie heblowania. W żadnym przypadku nie pozostawiam tego typu niedokładności, gdy będę przyklejał cięty nożem cienki fornir (0,6 mm), bowiem wszystkie nierówności powierzchni zostaną odwzorowane przez fornir i nie będzie sposobu na ich wyrównanie. Toteż w takim przypadku powierzchnia podkładu musi być bardzo dobrze wyrównana. Wyrwy w drewnie zaszpachlowane, sęki wybite i miejsca po nich zaflekowane.

Kolejny etap to canowanie, czyli skrobanie heblem zębakiem, w wyniku czego na powierzchni powstają drobne roweczki, które zwiększą powierzchnię, do której będzie mógł przywierać klej. Następnie idzie impregnowanie powierzchni drewna woda klejową. Czasami dwu- lub trzykrotnie po to, by uzyskać efekt jednorodnie połyskliwej powierzchni.

Przygotowania wymaga także fornir. Gruby fornir canuję. W przypadku małych powierzchni używam brzeszczotu do cięcia metalu by uzyskać rowkowania. Cienki fornir jest bez canowania. Jego gąbczasta struktura sama w sobie jest wystarczająco chłonna. Najwygodniejsze jest klejenie, gdy daną powierzchnię można zafornirować w jednej operacji. Stąd w przypadku większych powierzchni lub intarsji konieczne jest połączenie ze sobą kawałków forniru przed przyklejaniem. Docięte forniry łączę paskami papieru po przeciwnej stronie do tej, która będzie klejona.

W przypadku łączenia fornirów w poprzek włókien unikam linii prostej styku - jest ona bardzo widoczna. Krzywa linia połączenia o wiele lepiej maskuje “sztukowanie”. Nauczyłem się tego od dawnych wykonawców.

Klej

Do fornirowania używam kleju skórnego, tak w perełce jak i płynnego Titebond.  Oba rodzaje kleju są o konsystencji świeżego miodu. Rozprowadzam klej na desce podkładowej za pomocą grzebienia, w wyniku czego powstaje warstwa kleju grubości prawie 2 mm. Doszedłem do takiej grubości po próbach. Zaczynałem od cieńszej warstwy, ale okazywało, że kleju było za mało, fornir miejscami nie przyklejał się. Zdejmując stare forniry zauważyłem, je jest tam mnóstwo kleju. Klej ma bardzo silną tendencję do migrowania tak w podkład (temu częściowo zapobiega nasączanie wodą klejową) jak i w przyklejany fornir.

Pakiet

Gdy rozprowadzony klej nieco podeschnie, przy dotyku jest lepki, ale nie przywiera do ręki, nakładam fornir i kolejne warstwy: folię izolacyjną, żródło ciepła, podkładkę pod docisk i docisk.

Folia izolacyjna, poliestrowa, do pras (stosowana przemysłowo) jest idealnym rozwiązaniem. Jest odporna termicznie (nie ulega zniekształceniom) i nie przywiera do kleju.

Używam różnych elementów grzejnych. Największe (50x80 cm) to płyty grzejne z demobilu sowieckiego. Jest to rodzaj elastycznej płyty tekstolitowej o grubości 1,5 mm z zatopioną ścieżką grzejną o mocy ok. 200W.

Mam też mniejsze płytki (stosowane do grzania skrzynek sygnalizacji świetlnych), jedna z nich ma termostat. Jedyną ich wadą jest to, że są sztywne. Używam także klasycznego sposobu: worki/mieszki z rozgrzanym piaskiem. Tak na woreczki, jak mieszki, używam płótna wsypowego (do szycia poduszek itp.), ponieważ jest mocne i bardzo ścisłe.

W przypadku elementów grzejnych bardzo ważna jest temperatura, powinno być 50-55°C. Tyle by klej “popłynął”, ale by nie doszło do jego destrukcji temperaturowej. Dobrym kryterium właściwej temperatury jest klej wypływający na krawędziach - jest dla mnie znakiem, że można wyłączyć grzanie.

Trudniej jest z piaskiem. Piasek podgrzewam dosyć mocno, jest wręcz parzący, a to po to by finalnie miał odpowiednią temperaturę, ponieważ trochę czasu zajmuje pozycjonowanie worka, jego dociskanie, a jest to zwykle dosyć trudne, szczególnie w przypadku wypukłości. By szło to sprawnie zawsze wcześniej robię próbę ściskową z zimnym piaskiem (i, oczywiście, bez kleju). Jako przekładki między fornirem, a workiem używam folii, takiej jak w fornirowaniu płaskim.


Prasa

‍ Podstawowym elementem mojej prasy są ramy drewniano-metalowe z dociskiem za pomocą śrub. Pokład prasy to grube, stabilne płyty wiórowe. Na mój pakiet kładę kolejną sztywną płytę i całość dociskam śrubami poprzez belki (dla lepszego rozprowadzenia nacisku) lub klepki podłogowe (są bardzo poręczne). Śruby dociskam bardzo mocno, tyle na ile mam siły. W przypadku klejenia cienkich fornirów między folię a płytę grzejną wkładam tekturę o grubości 1,5 mm w celu zniwelowania ewentualnych nierówności podkładu.

Gdy już wszystko dociśnięte włączam płytę grzejną. Po nagrzaniu się płyty dociągam jeszcze śruby (jeśli to możliwe). Sygnałem do wyłączenia płyty jest dla mnie klej wypływający wzdłuż krawędzi fornirowanego elementu (który przy okazji wzmacnia fornir w miejscu szczególnie podatnym na uszkodzenia). Wypływający klej rozprowadzam wzdłuż krawędzi i usuwam jego nadmiar. Po mniej więcej 30 minutach rozkręcam prasę i wyjmuję fornirowany element. Obcinam nadmiar forniru zostawiając około 1 mm zapasu. Powodem tak szybkiego zajęcia się tym jest to, że świeży klej daje się łatwo ciąć, gdy wyschnie będzie to bardzo uciążliwe.

W czasie fornirowania zdarzają się przebitki klejowe. Nie jest to nic groźnego. Po prawdzie jest to dla mnie sygnał, że klejenie przebiegło prawidłowo. Stare forniry, cięte piłą, a więc o wiele mniej chłonące klej (na zdjęciu obok fornir spod noża) są bardzo nasycone klejem. Klej, który przeszedł na stronę wierzchnią usuwam wodą, rozmoczony klej zeskrobuję tępym nożem, by nie uszkodzić powierzchni. Zaletą kleju kostnego jest to, że nie powoduje przebarwień powierzchni, przebitki klejowe nie dają efektu plam pod wykończeniem, co jest prawdziwą zmorą innych, współczesnych klei używanych do fornirowania.

Defektem fornirowania może być przemieszczenie się forniru w stosunku do fornirowanej powierzchni. Powodem tego jest nierównomierny docisk. Rozgrzany klej przechodzi w stan płynny i staje się dobrym środkiem “poślizgowym”. Jeżeli jest to możliwe staram się kontrolować poprawność upozycjonowania wzrokowo i korygować dociskiem powstałe odchylenia. Jeżeli nie jest to możliwe, to konieczne jest jednoznaczne przytwierdzenie forniru. Jeżeli będzie to niewidoczne miejsce to zszywacz tapicerski jest bardzo przydatny.

Technikę fornirowania stosuję także do napraw odspojonych fornirów. W takich przypadkach oczyszczam wodą obszar odspojenia. Dodatkowym efektem tego zabiegu jest uelastycznienie forniru. Następnie wprowadzam klej pod odspojenia, zależnie od sytuacji, pędzlem lub strzykawką.

2005               2023

©Copyright Zbigniew Roman, kontakt